Trudny mąż

Kobiety, które poszukują pomocy dla swojej rodziny, mówią, że czują się gorsze, głupie i podejrzewają siebie o chorobę psychiczną. Niektóre powtarzają słowa swojego męża: "Ty się lecz, bo jesteś głupia" i dlatego trafiają do psychologa. Najbardziej boją się szpitala psychiatrycznego. Każda z nich na początku rozmowy podkreśla, że kocha swojego męża, że on jest dobry i inteligentny, i że chce mu pomóc, bo on zachowuje się nielogicznie.

Żony i partnerki uwikłane w takie niejasne, trudne do zrozumienia związki mają nadzieję, że "to" się zmieni, gdy on zrozumie, że ich rodzina jest najważniejsza. Okazuje się, że im on ma większy iloraz inteligencji, tym bardziej jest mu trudno zrozumieć co źle robi. Sprytnie wciąga rodzinę w poczucie winy, w szantaż emocjonalny i nielogiczne myślenie. Zaraża swoją negatywną postawą i słowami.

Zaradna żona proponuje wspólną psychoterapię ale on nie decyduje się, bo uważa, że jest zdrowy i ma rację. To ona powinna się leczyć. Poza tym nie pozwoli sobie na to, aby ktoś mówił mu co ma robić. Pracuje, zarabia, ma pieniądze a ona siedzi z dziećmi w domu i nic nie robi. Czepia się go i to ona powinna się leczyć.

Leczenie sprawców przemocy domowej sprawia terapeutom wiele trudności. Sprawcami przemocy są zrówno mężczyźni jak i kobiety. Oczywiście więcej mężczyzn stosuje przemoc, bo są silniejsi i nie obarczeni rodzeniem i wychowaniem dzieci. Ci ludzie chętniej wezmą leki lub inne środki chemiczne albo napiją się aby kontynuować swoje pozornie logiczne myślenie i usprawiedliwić swoje destruktywne zachowanie. Inteligentnie wymyślają niezwykle powody dla których maltretują swoje żony i dzieci. Nawet jeśli te powody nie są oparte na faktach.

On musi jej dokuczyć i szybko po tym wymyśla przyczynę. Nie widzi powodu, dla którego miałby zachowywać się inaczej. Nie może czekać. Zaprzecza temu co zrobił wymyślając szybko nową wersję wydarzeń, np. pobił dotkliwie żonę, ona znalazła się w szpitalu, była obdukcja a on powiedział, że sama się uderzyła o poręcz schodów jak wychodziła z domu. Nie przyzna się do winy a nawet udowodni własnym sposobem wysławiania się i rozumowania, że jest niewinny i nie myli się. On wyznaje zasadę, że należy mu się uznanie, bo on haruje na rodzinę. Nawet jeśli odkłada pieniądze dla siebie, to świadomość harówki nie pozwala mu na to aby zapłacić za zajęcia dziecka czy ratę za ogrzewanie lub energię elektryczną.

Nie jest ważne, czy ten mężczyzna zarabia 20.000 czy 2.000 tak samo jest skąpy. Jego złożone przekonanie brzmi: "Ja jestem ważny, ja mam władzę, ja jestem bogaty, za pieniądze wszystko załatwię, nikt nie będzie mną sterował, jak ktoś jest słaby, to jego wina, ja mam rację, jeśli mnie nie doceniasz, to będziesz ukarana, jeśli ktoś chce mnie kontrolować, to jest moim wrogiem, ja muszę wszystko wiedzieć, mam taki cel aby wygrać, mnie się to należy, żona i dzieci to w sumie nie rodzina. Tak bardzo będzie wkręcał ciebie w swoją grę aż będziesz wkurzona, sfrustrowana, rozzłoszczona i zaczniesz krzyczeć ze złości a może nawet czymś rzucisz, bo jesteś już w takim stanie, że czasami chciałabyś go zabić. On to wszystko nagra i pokaże przed sądem, że jesteś złą matką i żoną. Powie spokojnie, z głębokim przekonaniem: "Proszę wysokiego sądu - ja kocham żonę, to ona zachowuje się tak nerwowo. Proszę popatrzeć na ten nagrany dowód, ona jest chora psychicznie. Powinna się leczyć. Ona nie może opiekować się dziećmi".

Ty wszystkiego przestraszysz się i będziesz skłonna uwierzyć w jego słowa. Często kobiety wycofują sprawy, bo boją się, że sąd odbierze im dzieci. W praktyce bywa różnie ale jeśli zajmujesz się dziećmi, jesteś wolna od nałogów, to bądź spokojna. To jest tylko kolejna gra zastraszająca. Jemu dzieci potrzebne są do manipulacji twoimi emocjami. Przeważnie jest tak, że nawet jeśli uzyskasz od niego alimenty, które przyzna ci sąd i jeśli jasno będzie ustalony kontakt z dziećmi, to on zrobi co zechce. Musisz zakładać kolejną sprawę aby upomnieć się o to co tobie i dzieciom należy się. Stracisz wszystkie pieniądze a on dalej będzie uważał, że jest w porządku i być może założy ci kolejną sprawę. Zastanów się czy chcesz ukarać go, nauczyć go, pokazać, że potrafisz się sądzić, czy chcesz ułożyć życie tak aby ochronić siebie i dzieci. Droga sądowa jest inną drogą ni niż droga życiowa. Nie zawsze w sądzie jest sprawiedliwość, o której ty myślisz. Sama będziesz musiała o wszystkim zdecydować. Instytucje pomogą ci zebrać wiedzę. Ty sama musisz podjąć decyzję i twoja decyzja jest najważniejsza. Wybierasz pomiędzy dobrem a złem. Przemoc jest zła. Wolność, miłość, spokój, równowaga, poczucie bezpieczeństwa, radość, zaufanie do siebie, ugruntowanie, zrozumienie, wzajemny szacunek - te wartości należą do dobra.

Dlatego mówię tym poszkodowanym kobietom aby przestały ratować męża, bo on musi sam chcieć inaczej popatrzeć na otaczającą rzeczywistość. W takim przypadku, gdy sytuacja powtarza się, trzeba ratować siebie i dzieci. Warto popatrzeć na życie obserwując fakty. To fakty się liczą, nie słowa bez pokrycia. "Po owocach ich poznacie". Pozwól ludziom mówić czynami. Sprawdź sama swoje postępowanie, czy nie przesadzasz ze sprzątaniem, przekonywaniem dzieci, że tatuś ma rację, bo to jest przecież twój tatuś, nawet jeśli leży pijany albo nie wraca do domu po pracy bez powodu.

Dzieci szybko zauważą twoje postępowanie i rozliczą cię z tego, że nic nie zrobiłaś aby je ochronić. Małe, kilkuletnie dzieci proponują ucieczkę z domu, miałam wiele takich przykładów w swojej pracy. Zadaniem rodziców jest dbać o dzieci, dawać przykład swoim zachowaniem. Zastanów się czy uczysz swoje dzieci szacunku i dbania o siebie, czy wychowujesz je na kolejne ofiary przemocy lub na agresorów. Dzieci szybko rosną i zauważają, że tata i mama nie są autorytetami. Odkopują problemy rodziców i szukają zrozumienia w grupach rówieśniczych. Potem sami powielają takie związki, bo gdzie mogą się nauczyć jak żyć jak nie w rodzinie?

Wiem, że to jest najtrudniejsza decyzja w życiu ale wiele kobiet uporządkowało swoje życie. Szczególnie te, które słuchały swojego ciała, swoich uczuć, obserwowały fakty, szukały informacji, wiedzy i rozwiązań tych trudności. Robiły to z szacunkiem dla obydwu stron ale konsekwentnie. Ich umysły były nakierowane na rozwiązanie problemu. Gdy już zauważyłaś, że nie pomaga płacz, krzyk, kłótnia, szarpanie się wzajemne, to zacznij działać a nie tylko mówić. Działanie jest dobre, bo łatwiej będzie ci wyciągnąć wnioski. Gdyby on był taki inteligentny, mądry i dobry, to nie płakałabyś ciągle a twoje dzieci byłyby zdrowe i spokojne.

Więcej na ten temat na stronie: dybinska.pl